środa, 17 lutego 2016

Co tam Izo zmalowałaś?

Wbrew pozorom post nie będzie tyczył się obrazów, ani moich przewinień :P
W tym wpisie chciałam się Wam pochwalić, co w zeszłym tygodniu upichciłam, skąd wzięłam pomysły, oraz co wypatrzyłam na półkach sklepowych.
Koniec gadania, przejdźmy do oglądania! :D


Pierwszą rzeczą, którą chcę Wam pokazać są batoniki Bounty według przepisu od Wilk Syty. Gdy tylko spojrzałam na zdjęcia i składniki, te słodkości od razu skradły moje serce. Są pyszne, słodkie, kokosowe i zrobione z kaszy jaglanej! Uwierzycie? :D
Jeżeli macie ochotę na takie zdrowe pyszności to klik!


Kolejną rzeczą, też od Wilka, są bułeczki ze słonecznikiem. Uwielbiam sobie pieczone pieczywo i ziarna słonecznika, więc nie byłabym sobą, gdybym nie wypróbowała tego przepisu. :D
Przepis tutaj.



Następnym smakołykiem, tym razem od Agaty z bloga soo-flyy.blogspot.com są pralinki z daktyli, które tak mi zasmakowały, że na pewno jeszcze nie raz wykorzystam tę recepturę. Po przepis zapraszam tu. :)



Tym razem coś obiadowego, czyli spaghetti z tuńczykiem na mleczku kokosowym. Sama nigdy bym się nie zdecydowała na takie połączenie smakowe, ale zaryzykowałam i wyszło przepysznie. Klik po przepis.




Teraz coś ze sklepowej półki. Będąc ostatnio na zakupach w małym, można by powiedzieć osiedlowym sklepiku natrafiłam na fajny dział ze zdrową żywnością. Wypatrzyłam na nim rzecz ciekawą, mianowicie koktajl warzywny, w 100% zrobiony z warzyw, bez żadnych dodatków. Pomyślałam, czemu nie i kupiłam jeden na spróbowanie.



Były cztery warianty smakowe, ja wybrałam: marchewka, pomidor, papryka. Taka torebeczka kosztowała mnie 4 zł z groszami, ale raz na jakiś czas, gdy nam się śpieszy jest to dobra alternatywa dla świeżych koktajli.
Co do walorów smakowych. Smak nie powalił mnie na kolana, ale czego można chcieć od zdrowotnych, warzywnych koktajli :P Ten wariant smakował trochę jak zupka dla dzieci ze słoiczka. Ciekawa jestem innych smaków m.in. z burakiem i zielony koktajl chyba ze szpinakiem. Dajcie znać czy próbowaliście takich rzeczy ;)

Drugą rzeczą jaką kupiłam jest wszystkim dobrze znana różowa sól himalajska. Pomimo, że na ogół nie solę, postanowiłam ją kupić m.in. do solenia dań mięsnych i dla rodzinki. Niech też się zdrowiej odżywiają, a co! :D



Za opakowanie 350 gram zapłaciłam niecałe 3 złote.

A teraz coś kobiecego czyli kosmetyki i pielęgnacja włosów.
Znalazłam ostatnio bardzo fajną serię produktów do włosów z łopianem i jak dla mnie jest rewelacyjna. Po masce włosy są mięciutkie, odżywione, dobrze się rozczesują i układają i pięknie, ziołowo pachną. Olejek będę testować w tym tygodniu, więc możne zrobię oddzielny post dotyczący włosów i wtedy wydam werdykt :D



Kolejną rzeczą jest paletka cieni z firmy Lovely, o której słyszałam wiele dobrego, więc postanowiłam ją wypróbować. Jest w moich ulubionych odcieniach brązów i beżu, więc jest idealna. Pigmentacja może nie jest tak dobra jak np. przy cieniach z Inglota (które też uwielbiam), ale za cenę 15 złotych i takiej ilości kolorów jakość jest na prawdę dobra. :)



To wszystko na dziś, mam nadzieję, że zachęciłam Was do wypróbowania choć jednego z powyższych przepisów lub produktów.
Pozdrawiam, Iza :)

P.S. Jeżeli chcielibyście poczytać conieco o suplementach to zapraszam tutaj dietsupplement.guide Strona co prawda jest po angielsku, ale jeżeli kogoś bardzo interesuje ten temat, to myślę, że na spokojnie da radę ;)

20 komentarzy:

  1. O rany <3 jak miło zostać gdzieś wspomnianym :D ciesze się, że przepisy przypadły Ci do gustu :D a przepisu wilka na batoniki sama muszę spróbować, bo kusi strasznie!
    Soli też ostatnio zrobiłam zapasy, a moja mama robi sobie w nich jakieś kąpiele solankowe :O w każdym razie jest zadowolona :P
    Paletka cieni też w moim typie kolorów, więc się za takową chyba rozejrzę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się cieszę, że zarówno Ty jak i Wilk prowadzicie tak inspirujące blogi, bo to bardzo urozmaica moje życie kulinarne :P
      Batoników koniecznie spróbuj, a paletkę na pewno kupisz w Rossmannie (są też troszkę inne warianty kolorystyczne, ten akurat jest najciemniejszy, są też z bardziej różowymi odcieniami albo z większą ilością beżów, na 100% znajdziesz coś idealnego). :D

      Usuń
  2. O jejku, te batoniki wyglądają obłędnie ! :) I cała reszta również.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i zachęcam do wypróbowania przepisów :D

      Usuń
  3. Tyle wypróbowanych przepisów! Zdecydowanie muszę odkurzyć moją serię na blogu "Gotuję z..." i również urozmaicić moje życie kulinarne, jak to wyżej wspomniałaś ^^ Tym bardziej, że to nie pierwszy raz, kiedy bounty Wilka są chwalone.
    Czekam na oddzielny post o włosach, ponieważ bardzo zaciekawiły mnie te kosmetyki :) Ja sama planuję dziś na noc olejowanie olejem kokosowym, byle żebym tylko miała po treningu siłę podnieść tak wysoko ręce, by to zrobić ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O włosach postaram się napisać w przyszłym tygodniu ;)
      Też planuję olejowanie olejem kokosowym, ale ciągle wypada mi coś takiego, że nie mogę przesiedzieć tych kilku godzin w domu z włosami w oleju :P ale za to codziennie wieczorem smaruję olejem kokosowym rzęsy i brwi i jeżeli zadziała to na moje włosy tak samo, to będzie pięknie :D

      Usuń
    2. Brwi i rzęsy mówisz? :D Ja ostatnio przy okazji olejowania smaruję też całą buzię - jak już być tłustym, to na całego ^^ I tak się właśnie zastanawiałam, czy olej kokosowy może też działać dobrze na rzęsy, ponieważ ostatnio nie jestem z nich zadowolona.

      Usuń
    3. U mnie działa bardzo dobrze. Próbowałam już kilku odżywek, ale najlepiej działa olejek rycynowy i olej kokosowy właśnie. Rzęsy są gęstsze, dłuższe i są o wiele "żywsze" :D
      Oczywiście na każdego może zadziałać inaczej, ale mi pomaga, więc warto spróbować :D

      Usuń
  4. Słyszałam o tej soli himalajskiej, muszę ją sprawdzić podobno najlepsza sól na świecie. Ja muszę coś upiec, coś bardziej wymagającego niż babeczki z proszku :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sól himalajska ma to do siebie, że jest bardziej słona i dzięki temu można użyć jej o wiele mniej :)
      Pieczenie i eksperymentowanie w kuchni to bardzo fajna sprawa, polecam :D

      Usuń
  5. Oooo! Te bounty to chyba zrobie! Wyglądają przepysznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale smaczności widzę na zdjęciach, mniam! :)
    Te bounty przemawiają, choć te kupne mi nie smakują. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze jednak warto spróbować tej domowej wersji, może akurat zasmakują :)

      Usuń
  7. Bardzo Ci zazdroszczę, że pomiędzy przygotowaniami do matury masz jeszcze czas na eksperymentowanie w kuchni. Jeśli chodzi o sól himalajską to rzeczywiście jest ona najzdrowsza, bo posiada szeroki wachlarz pierwiastków. Słyszałam także, że dobrze rozpuścić parę kryształków w wodzie i pić taki roztwór, ponieważ bardzo dobrze nawadnia. Ja jeszcze nie próbowałam, bo jestem na etapie cytryna + woda, żeby dostać dzienna dawkę witaminy C ze źródeł naturalnych. Jak Okres przeziębieniowy się skończy to chętnie wypróbuję coś takiego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gotowanie to dla mnie forma relaksu, a chwila odpoczynku bardzo się przydaje w takim okresie.
      Ja również piję wodę z cytryną i bardzo mi służy, a woda z solą to taki najprostszy izotonik, ale chyba nie mogłabym go pić ze względu na smak :)

      Usuń
  8. Mój nadworny tester <3 Ciekawy ten koktail warzywny, chętnie bym wypróbowała, lubię takie dziwności ;D Strasznie mi się podobają Twoje posty ostatnio, mega ciekawe to wszystko ;DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^ Mi ten warzywny nie za bardzo przypadł do gustu, ale teraz się raczę koktajlem z owoców leśnych, truskawek i bananka, pychota :D

      Usuń
  9. Uwielbiam sól himalajską. Ma pięknu kolor i w wyjątkowy sposób dopełnia potrawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolor ma nieziemski :) Bardzo podobała mi się reakcja mojej młodszej siostry na ten kolorek "Ale jak to? Różowa sól? Jak to smakuje?" :D

      Usuń

Śmiało, skomentuj i daj znać co o tym sądzisz :)