Na początek podniesienie ilości kalorii spożywanych w ciągu dnia. Najpierw 1700-1800 kcal, a później myślę o dobiciu do 2000 kcal. Proporcje makro: białko 30%, tłuszcz 30%, węglowodany 40%. Taki balans mam już wypróbowany i wiem jak działa na moje ciało, więc nie koniecznie może sprawdzić się u Was, dlatego zachęcam do eksperymentowania i poznawania swojego ciałka ;)
Ćwiczenia - głównie siłowe, jak na razie w domu z nieco mniejszym obciążeniem, a gdy tylko będę miała taką możliwość, lecę na siłkę :D
Mam nadzieję, że mój plan wypali i w okolicach lipca-sierpnia będę mogła znowu przejść na redukcję, aby to mięsko odsłonić.
Trzymajcie kciuki!
P.S. W ostatnim czasie było mnie mniej - tu i u Was. Niestety, ale chyba będzie tak do maja, bo chciałabym się teraz skupić głównie na maturze, więc wybaczcie i mam nadzieję, że będę tu częściej niż mi się wydaje i że zostaniecie ze mną :)
Pozdrawiam, Iza :)
daleko mi do bycia fit, ale powodzenia na maturze :P niestety znam ten ból :P
OdpowiedzUsuńDziękuję, jak na razie nie jest tak źle :P
UsuńŻyczę, abyś osiągała "szczyty", które sobie wyznaczysz. Będę przyglądać się Twoim osiągnięciom. A poza tym to oczywiście życzę zapału do nauki i świetnych wyników na egzaminie maturalnym.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i zapraszam do obserwowania bloga :) W maju będą już regularne posty ;)
UsuńZatem czekamy aż napiszesz i do nas wrócisz. ;)
OdpowiedzUsuń